W obecnym czasie bardzo wiele osób wychowuje dzieci bezstresowo a przynajmniej tak twierdzą. Czy jednak rzeczywiście jest to typowe bezstresowe wychowanie czy wychowanie bez żadnych zasad? Co tak naprawdę kryje się pod tym tajemniczym terminem?

Co to właściwie jest?

Pierwotny zamysł takiego wychowania ma bardzo sensowne i dobre korzenie, ponieważ miał on na celu wychowywać dzieci bez nadmiernego stresu. Najprościej mówiąc, bez tak popularnych kiedyś kar cielesnych, za to wkładając sporo wysiłku w rozmowy i uczenie dzieci jak mają się zachowywać w poszczególnych miejscach. W szczegółach można to określić jak tłumaczenie dziecku dlaczego nie może np. przebiegać przez ulicę. Zamiast krzyczeć, że nie wolno, czy mówić „bo nie” to po prostu tłumaczyć, dlaczego tego nie może robić. Wbrew pozorom dzieci bardzo łatwo przyjmują ograniczenia, jeśli za nimi idą sensowne argumenty, zrozumiale dla nich. Wychowanie bezstresowe ma na celu tak uczyć dzieci i tak z nimi rozmawiać, żeby wyeliminować krzyki czy bicie, ponieważ one do niczego dobrego nie prowadzą.

Wychowanie bezstresowe według większości ludzi.

W obecnym czasie jest ono bardzo źle rozumiane, ponieważ rodzice tak naprawdę nie uczą niczego tylko pozwalają na wszystko. Tłumaczą się tym, że nie chcą stresować dzieci. Niestety nie mają świadomości, że kręcą bat na własne dziecko, ponieważ ono za jakiś czas wyjdzie do ludzi, do szkoły, przedszkola czy pracy i nagle okazuje się, że wszędzie są ludzie, z którymi należy żyć zgodnie z zasadami współżycia społecznego. Wychowując je bez żadnych ram i zakazów, przygotowujemy tak naprawdę osobę kompletnie aspołeczną, która przez całe życie będzie miała problem z przystosowaniem się, w szkole, pracy, sklepie czy między ludźmi.

Tego typu działania nie eliminują stresu u dziecka, ponieważ zawsze będzie się ono spotykało z innymi ludźmi i zasadami, za to rodzice w taki sposób fundują mu bardzo trudne, pełne stresu życie. Nikt nie będzie przecież spełniał cale życie ich oczekiwań. Zanim zdecydujemy się na spełnianie zachcianek dzieci, zastanówmy się, czy nie zrobimy mu tym krzywdy.